poniedziałek, 9 listopada 2015

MOJA HISTORIA


Były wakacje dwa tysiące ósmego roku. Ja byłam zakompleksioną dwunastolatką z nadwagą, niemodnymi ciuchami i brakiem perspektyw na lepsze jutro. Myślałam, że jeśli schudnę ludzie zaczną się mną interesować, będę w centrum uwagi i wszystko nagle się zmieni, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Założyłam photobloga - internetowy pamiętnik, który miał być odskocznią od codziennego życia. Poznałam tam wiele osób, które tak samo jak ja szukały w sieci swojego miejsca, zrozumienia i odrobiny akceptacji. Poczułam, że razem tworzymy jedność. Po uszy wpadłam w toksyczne bagno, o którym wtedy nie odważyłabym się nawet pomyśleć...

Dziewczyny prowadziły piękne blogi, z których na każdym kroku wyłaniały się idealne modelki z chudymi udami, wklęsłymi brzuchami, talią osy i wystającymi obojczykami. Kanon piękna, który dopiero z perspektywy czasu wydał mi się absurdalny, wręcz obrzydliwy. Ustalały sobie limity spożywanych kalorii do 500, czasem do 600 i prowadziły wyścig, która pierwsza osiągnie swój cel. Były zaślepione niezdrową rywalizacją, ale mi to nie przeszkadzało. Zapragnęłam być jak one. Zaczęłam od 1200 kcal i co kilka dni obcinałam kalorie aż sięgnęłam całkowitego dna. Byłam słaba fizycznie i psychicznie. Zdarzały się dni kiedy wymykałam się nocą z łóżka by choć przez chwilę poleżeć zwinięta w kłębek na zimnych łazienkowych kafelkach. Przeszywający chłód dawał mi ukojenie, przypomniał o bólu i o tym, że jeśli chcę potrafię go kontrolować.
Byłam naiwna, prawda? Możecie powiedzieć, że nawet głupia, przecież w każdej chwili mogłam to przerwać i wrócić do normalnego życia. Mogłam zapomnieć o photoblogu, o thinspiracjach, które wywoływały we mnie tak silne uczucia. Mogłam, ale nie potrafiłam...
Głodziłam się, obżerałam, głodziłam, obżerałam - to był niekończący się ciąg. Niszczyłam swoją psychikę dzień po dniu i naprawdę w tym momencie nie potrafię opisać słowami jak czułam się patrząc w lustro. Byłam dla siebie nikim, nazywałam się szmatą i pozwalałam by inni traktowali mnie tak samo. Idealnie pasuje tu jeden z moich ulubionych cytatów : "Bo to w oczach naszych bliskich widzimy się najdokładniej".

Bliscy nawalili, zniknęli z mojego życia, a ja zostałam sama z problemami. I wiecie co? Pewnego dnia zrobiłam swój rachunek sumienia. Usiadłam z kartką papieru i długopisem z zamieram wypisania tego kim tak naprawdę jestem, jak się czuję, jaka jestem. Długo myślałam, ważyłam słowa, starałam się, żeby to było szczere. Wynik był przerażający - nie potrafiłam użyć ani jednego pozytywnego epitetu względem siebie. Rozpłakałam się, podarłam kartkę, ale w głębi duszy wiedziałam, że to jest ten promyk, o którym pisałam we wcześniejszym poście.
Wyjątkowy promyk, który pokazał mi, że naprawdę warto żyć, warto się starać i warto czasami spojrzeć na coś z zupełnie innej strony, bo życie mamy jedno.

Chciałabym, żeby moja historia była przestrogą dla tych, którzy jeszcze mogą się cofnąć. Uwierzcie mi, nigdy nie jest za późno na zmiany. 




Przemiana jaką przeszłam kosztowała mnie wiele łez.
Bądźcie mądrzejsi, uczcie się na błędach innych.





10 komentarzy :

  1. Ja w gimnazjum miałam lekkie "kompleksy" dotyczące swojego wyglądu, ale w 3 klasie przez stres sama chudłam;) Później przez całe liceum znowu "wyglądałam niefajnie". Ale teraz jakoś udało mi się dojść do idealnej dla siebie wagi i jestem zadowolona - bez żadnego głodzenia się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się w głowie zakręciło, widzę, że wpadłaś w to samo bagno, z którego też udało mi się jakiś czas temu wyjść. Nie wspominam tego dobrze, zwłaszcza, że umocniło to moją "przyjaciółkę", depresję.

    http://katdewolf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja poprzez takie zakompleksienie swojej osobowości wpadłam w bulimię, czasem nasz "ideały piękna" mogą nas zgubić i dopiero gdy dorosłam sobie to uświadomiłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja droga była bardzo ciężka, ale cieszę się, że już po wszystkim. Nie zapominaj, że jesteś wartościowym człowiekiem

    toofussy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też prawie sięgnęłabym dna ale szybko się obudziłam z tego wymyślonego ideału piękna, teraz jestem zdrowa i silna. Obserwuje
    http://kin-ga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super blog a ty jesteś silna i dobrze że się nie poddałaś będę wpadać częściej :* Pozdrawiam Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem krótko i na temat: To dobrze sie za siebie wzięłaś.
    Sadze ze nie ma co sie użalać nad sobą tylko ludzie rowniez powinni za siebie sie brac i robic cos w tym kierunku by bylo lepiej.

    alexamariani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku... Aż nie wiem co napisać. Twoja historia jednocześnie doprowadziła mnie prawie do płaczu, ale również sprawiła że przez moment się uśmiechnęłam. Czasem myślę, że niepotrzebnie wiele z nas wpada w kompleksy, ale z drugiej strony czasem nie da się inaczej. Trzeba zadbać o siebie - nie bardzo radykalnie, ale stopniowo. Efekty się pojawią, a my będziemy z siebie dumni. Chociaż nie zawsze tak się da...

    ONLYMERY55.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam tą składankę zdjęć (czy to ja ją robiłam... ?:D).
    Chyba mój komentarz na temat tego wszystkiego jest zbędny - myślę, że wiesz co siedzi w mojej głowie.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń